(Pop)Kultura

„Księgowy z Auschwitz”. Kolejny dokument Netflixa z mapą Polski i zaznaczonymi na niej obozami śmierci

Screeny: Netflix / Księgowy z Auschwitz

A Marsz Niepodległości został pokazany w kontekście neonazistowskich zjazdów na świecie

Nie milkną echa po wczorajszej burzy z serialem Netflixa „Iwan Groźny z Treblinki”, gdzie niemieckie obozy śmierci zostały pokazane na mapie współczesnej Polski. Niestety, jak się okazuje, na Netflixie jest dostępny inny film dokumentalny, gdzie obozy pokazane są na mapie współczesnej Polski.

Chodzi o serial „Księgowy z Auschwitz”, w 31 minucie filmu pojawia się taka mapa:

Znowu mapa współczesnej Polski, napis „Poland” i stwierdzenie, że „istniało sześć nazistowskich obozów eksterminacji.” Wymienione są: Auschwitz, Sobibór, Treblinka, Majdanek, Chełmno i Bełżec.

Sześć? Czy to znaczy, że w Ravensbruck, Mauthausen, Buchenwaldzie, Stutthof, Dachau, Bergen-Belsen i kilkudziesięciu innych nie mordowano ludzi?

W wypadku dokumentu o Iwanie Groźnym z Treblinki, kilka osób zwróciło uwagę, że tamta mapa została użyta podczas procesu Demianiuka i dlatego Netflix ją pokazał. Ale jak wytłumaczyć to w tym wypadku? Animacja z mapą została stworzona przez autorów filmu

Ale to nie wszystko. Dalej są inne krzywdzące dla Polski fragmenty

Oto 58 minuta filmu:

Jedna z ofiar Auschwitz odczytuje listę zamordowanych, znajdującą się w obozie w Auschwitz. Lista zawiera imię, nazwisko, miejsce urodzenia i miejsce eksterminacji. Wszystkie miejsca śmierci w obozach podpisane są jako „Auschwitz, Poland”, „Sobibór, Poland” i tak dalej.

Ale to nadal nie wszystko.

Marsz Niepodległości pokazany jako przykład neonazistowskich marszy

Najpierw wyjaśnijmy kontekst. Film opowiada o zmaganiach ze zbrodniarzami wojennymi w kontekście obowiązującego prawa. Podaje szokujące fakty: Spośród 800 tysięcy członków SS w 1945 roku, śledztwo prowadzono w sprawie 100.000. Do procesu doprowadzono 6.200, a skazano zaledwie 124 osoby.

Jak pokazano w dokumencie, działo się tak za sprawą zdominowania przez niemieckie sądy i ministerstwo sprawiedliwości przez byłych nazistów, a także opinii publicznej, która uważała, że procesy nie są szukaniem sprawiedliwości lecz zemstą, a przecież Niemcy przegrali wojnę i ich kraj jest zrujnowany.

Pretekstem do wypuszczania zbrodniarzy było prawo, które mówiło że należy skazać ich za zabicie konkretnego człowieka, co było bardzo trudne do udowodnienia. To się zmieniło dzięki nowemu prawu, zezwalającemu na wydawanie wyroków za zbrodnie przeciwko ludzkości.

W tym wymiarze dokument się broni, pokazując prawdę o niechęci Niemców do oczyszczenia się ze zbrodniarzy.

I tu dochodzimy do końcówki filmu. Jeden z działaczy mówi, że „po wojnie powstała fraza „Nigdy więcej”, niestety nic z niej nie wynika i nadal na świecie wydarzają się podobne tragedie jak Holokaust.” Następnie mówi:

„Jednym z powodów sytuacji w Rwandzie, Kambodży, Biafrze, Darfur, Bośni i innych, jest to, że nie jest do końca jasne, że za udział w takich zbrodniach trzeba będzie zapłacić”

Na koniec pada zdanie „Jeśli nie wyciągniemy wniosków z historii, powtórzymy te same błędy”.

I natychmiast przechodzimy do obrazków z marszu przeciw Żydom w USA, marszu przeciw islamowi w Grecji, neonazistowskiemu marszowi w Newcastle oraz… Marszu Niepodległości w Polsce

Błędy czy celowe działanie?

Nie wiemy, być może tak, być może nie. Być może wynikają z niedouczenia, błędnego rozumienia świata, wprowadzenia w błąd przez innych. Przekonać możemy się tylko poprzez poproszenie Netflixa o usunięcie błędów i wyraźne sprostowanie. A nader wszystko, powinniśmy zaprosić Netflix do współtworzenia filmów opowiadających prawdę, we współpracy z polskimi historykami.

Naszą propozycję serialu przedstawiliśmy wczoraj.

Naszym zdaniem, to jest właściwy kierunek. Jeśli uważacie podobnie, dołączcie do naszego apelu do polskiego rządu, a także polskich filmowców. Opowiedzmy historię Polski, bo inaczej inni zrobią to za nas. Jak widać, nie do końca zgodnie z prawdą…

źródło: Netflix

Exit mobile version